środa, 24 lipca 2013

Kiedy Bono śpiewał na żywo „Miss Sarajewo"

Słynny koncert U2 dla zapomnianej Bośni ciągle dowodzi, jak wielka może być siła rocka.[...]

Szesnaście lat temu, 23 września 1997 r., na jeden dzień odblokowane zostały połączenia kolejowe, nieczynne mimo końca wojny. Pomogły dowieźć na sarajewski stadion Koevo 50 tysięcy osób, głównie nasto i dwudziestoparolatków. Specjalne autokary i pociągi przyjeżdżały z Chorwacji, Serbii, Macedonii, Bułgarii; Słoweńcom na tę okoliczność zniesiono wizy.

Podczas wojny młodzi na Bałkanach czuli, że Europa i świat zapomniały o nich, nie udzielając dostatecznej pomocy. Ludzie ginęli w Srebrenicy pod nosem żołnierzy sił pokojowych, w oblężonym przez ponad trzy lata Sarajewie. Miasto, pozbawione kontaktu ze światem, stało się symbolem tego zapomnienia.

Natomiast Bono, jako pierwsza rozpoznawana postać z Zachodu, dał mieszkańcom miasta znak, że ich widzi. W 1993 r. z liderem U2 skontaktował się filmowiec Bill Carter, który był w Sarajewie świadkiem zorganizowanego podczas oblężenia konkursu piękności. Do jego filmu dokumentalnego "Miss Sarajevo" Bono napisał tytułową piosenkę, a dzięki specjalnym łączom satelitarnym podczas trasy koncertowej Zoo TV Tour pokazywał Europejczykom zdjęcia kręcone przez Cartera, by zobaczyli, co w tej samej chwili przeżywają ich rówieśnicy w Bośni.

W nagraniu "Miss Sarajevo" wziął udział Luciano Pavarotti. W teledysku kandydatki do tytułu najpiękniejszej dziewczyny z ostrzeliwanego wtedy Sarajewa trzymają w rękach transparent z napisem "Nie pozwólcie im nas zabijać".

Po raz pierwszy na żywo Bono zaśpiewał tę piosenkę właśnie w 1997 r. na stadionie w Sarajewie. Źle mu szło, miał problemy z gardłem. Mam nadzieję, że się wam podobało, chociaż nie umiemy tego porządnie zagrać mówił lider U2, gdy muzyka ucichła. Odpowiedział mu zbiorowy krzyk. W serwisie YouTube można zobaczyć nakręcony amatorską kamerą klip tego wykonania.
Bono podkreślał, że nie przyjechali się nad nikim litować, bo Sarajewo tętni życiem, jest pełne wykształconych ludzi i należy mu się status europejskiej stolicy. Tam potrzebna jest przede wszystkim normalność. Nie przyjeżdżamy z żadnym wielkim przesłaniem. To miasto i ten koncert należą do przyszłości mówił w wywiadach.

Podobnie przywitał tysiące widzów na Koevie. Wszedł ubrany w bokserski płaszcz, z kapturem na głowie, i krzyknął: Pieprzcie przeszłość, całujcie przyszłość. Viva Sarajewo!
Koncert nie był wydarzeniem charytatywnym, za bilety trzeba było płacić. Ale kilkakrotnie mniej niż w innych krajach. Bośniackie gazety pisały, że zespół zainwestował w występ około miliona dolarów. To była pierwsza w historii Bośni naprawdę światowa produkcja. Zespół przywiózł blisko 200 techników, kilometry kabli i generatory prądu. Na szczęście, bo żartowano, że wizycie U2 nie podoła elektrownia w bośniackim Kakanju.

Z pewnością żaden z wieczorów trasy promującej album "Pop" nie znaczył dla publiczności tyle co ten w Sarajewie. Jednak po wszystkim pojawiła się i krytyka. Część Bośniaków uważała, że występ, owszem, symbolicznie kończył wojnę, ale gdyby nie ona, w ogóle by się nie odbył.


Źródło: Rzeczpospolita